Książka jest
prologiem do pozostałych książek autorstwa J.R.R Tolkiena. Przeczytanie „Władcy
pierścieni” lub „Hobbita” daje tylko powierzchowną wiedzę o wspaniałym świecie
fantasy, ponieważ rzucają czytelnika dopiero w schyłek Trzeciej Ery.
Opowieść
zaczyna się przed początkiem czasów. „Na początku był Eru, Jedyny, którego na
obszarze Ardy nazywano Iluvatarem” - byt idealny będący stwórcą wszystkiego. To
on powołał do życia Ainurów. Eru podawał im tematy, z których oni tworzyli
Wielką Muzykę. Każdemu z dziewięciu objawił inną część swojego zamysłu. Jednak
nie każdy z Ainrów posiadał taką samą potęgę, wyróżniał się z nich Melkor,
Manwe i Ulmo. Melkor chcąc się wyróżnić na tle swoich braci, rozpoczął drugą
zupełnie odmienną muzykę. W taki właśnie sposób dwie symfonie ścierały się ze
sobą. „Muzyka urwała się na jednym akordzie, głębszym niż Otchłań i wyższym niż
Firmament, przenikliwym jak światło oczu Iluvatara”. Potem ukazał im wizję tego,
co stworzyli. Gdy znaleźli się w pustce okazało się, że to, co tworzyli, miało się
stać domem dla dzieci Iluvatara - ludzi i elfów. Tak powstał świat przez elfy
zwany Ardą, a nam znany jako Śródziemie. W kolejnych rozdziałach zostaje
opisana wielka wojna pomiędzy siłami dobra i zła, pojawienie się ludzi elfów i
krasnoludów. Przez następne kilkaset lat opisanych w tekście zostają nam
przedstawieni wielcy bohaterowie tamtych czasów. Motywem przewodnim są
Silmarile. Trzy kamienie zawierające
światło pierwszych drzew Valinoru.
Po przeczytaniu
całej książki czytelnik nabiera podziwu dla misternego świata tworzonego przez
prawie czterdzieści lat. Tak wielki twór, jakim jest świat Śródziemia jest
stworzony tak wspaniale, że nie ma w nim żadnych niedociągnięć lub niespójności.
Mateusz Kornik