„Kiedy religia rodzi się i tworzy w jakimś państwie,
idzie zwyczajnie z duchem rządu, pod którym powstaje”. Są to słowa
Monteskiusza, których głęboki sens poznajemy na przykładzie wydarzeń II wojny
światowej. Był to czas selekcji ludności ze względu na ich wiarę i pochodzenie.
Los Żydów, którzy stali się wówczas „podludźmi” opisuje
powieść pt. „Dymy nad Birkenau”. Jej autorką jest Seweryna Szmaglewska.
Występowanie narracji pierwszoosobowej pozwala nam odkryć ten świat tajemnic z
punktu widzenia bezpośredniego uczestnika tych wydarzeń. Jest to skrócona
„podróż” po obozie od chwili jego założenia do wyzwolenia w 1945 roku.
Bohaterowie każdego dnia zmagają się z wszechobecnym głodem i różnymi
chorobami, takimi jak tyfus, dur brzuszny, czy różyczka. Wszyscy mieli tam
tylko jeden cel – przeżyć mimo wszystko. Wszyscy chorzy i niezdolni do pracy
skazywani byli na natychmiastową śmierć. Sposoby mordu były różne, jednak droga
każdego skazańca kończyła się w krematorium. Tam odbywał swoją ostatnią drogę
życia – podróż przez komin. Więźniowie od wczesnych godzin porannych, aż do
zmroku przebywali w pracy. Mimo silnego wysiłku dzienna racja żywnościowa
ograniczała się do porannej kawy, zupy w południe oraz małego kawałka chleba
wieczorem. Najlepszą formą zajęcia dla ofiar było zatrudnienie w „Kanadzie”.
Tam więźniowie dokładnie sprawdzali wszystkie przedmioty, jakie przywieźli ze
sobą kolejni skazańcy. Dawało to możliwość zdobycia kosztowności i ubrań dla
siebie i towarzyszów niedoli.
Jest to opowieść przepełniona opisami przeżyć
wewnętrznych. Polecam ją każdemu, kto pragnie poznać odrobinę tej skrywanej
przez lata tajemnicy…
Marta Byrska