Pewnego
letniego ranka w okolicach Wrocławia obudziła się pewna rodzinka. Było to
dwunastego lipca.
Krzyś, tak jak pozostali
członkowie rodziny, obudził się o godzinie ósmej. Ubrał się i zszedł na dół,
gdzie czekała na niego lodówka. Zrobił sobie śniadanie i wyszedł na dwór jedząc
kanapkę. Usiadł na krzesłach ogrodowych i wsłuchiwał się w otoczenie.
W domu naprzeciwko, tak w
sumie na budowie, od rana słychać było wiertarki, wrzaski budowniczych po
skaleczeniu się i różne inne typowe dla takich miejsc dźwięki.
Chłopiec słuchał również
śpiewów ptaków oraz szczekania psa sąsiada.
Gdy zjadł, Krzyś wrócił do
domu, gdzie rodzice powiedzieli:
- Krzysiu, masz
bałagan w pokoju. Idź posprzątać - najpierw rzekł tata, a po drodze do
pokoju powtórzyła mu to mama. Chłopiec kiwnął głową i posprzątał.
Po obiedzie tata oznajmił, że
musi pojechać do Castoramy po farbę, wtedy natychmiast wtrąciła się mama:
- A do czego ci ta
farba? O, a jak już jedziemy, to wstąpmy do galerii handlowej! – wykrzyknęła
mama.
Tata chciał powiedzieć,
że farba jest mu potrzebna do przemalowania szopy. Chciał też tam kupić bejcę,
ale zrezygnował, wiedział, że i tak do Castoramy pójdzie sam, a jego żona
zostanie w galerii. Ku jego zdziwieniu, Krzyś zdecydował, że chętnie się z nim
wybierze.
Po drodze chłopiec
widział same psy. Psy i tylko psy. Widział również salon piękności dla psów,
schronisko, punkt weterynaryjny i kilka innych miejsc dla psów właśnie.
Przemyślał, co to się dzieje i z jego ust padło niespodziewane pytanie:
- Kupicie mi psa? –
wypalił bez większego namysłu.
- Jasne! Kupimy ci
jeszcze może konia i kota. A gdy będziesz chciał, to kupimy im jeszcze roczny
zapas pizzy - odrzekła ironicznie mama.
Tata miał jednak
inne zdanie na ten temat.
- Kupimy, albo ja
kupię ci psa, jeżeli przez miesiąc będziesz sprzątał, nie bałaganił, czytał o
tym, jak się zajmować psem, zmywał naczynia i mył okna.
Chłopiec godził się,
a mama miała minę wyrażającą niedowierzanie.
Po miesiącu, czyli już
dwunastego sierpnia, Krzyś i tata naprawdę pojechali po psa do schroniska.
Dziecko wybrało sobie małego, trzymiesięcznego golden retrivera. Podekscytowani
wrócili do domu i o dziwo mama też polubiła nowego członka rodziny, choć na
początku wydawało się, że w życiu nie dotknie tego psa. Krzyś razem z rodziną i
Berem (tak nazwał psa) żyli długo i szczęśliwie.
Anna Sobecka