Książką,
którą zdecydowałam się przeczytać jest „Delirium”. Opowiada o świecie, w którym
miłość jest uznawana za chorobę i by jej nie ulec, należy w dniu swoich 18
urodzin poddać się zabiegowi wyleczenia. Po nim człowiek nie jest już zdolny,
by kogokolwiek kochać, nie tęskni, nie płacze. Nastolatkowie, którzy nie
przystąpili jeszcze do zabiegu, mają surowe zasady. Po godzinie 21 nie wolno im
opuszczać swoich domów, zabronione są kontakty między dziewczętami i chłopcami.
Jeśli ktoś zachoruje na delirię, przystępuje do zabiegu wcześniej, jednakże
skutki uboczne przedwczesnego zabiegu są tragiczne. Przed „wyleczeniem” każdy
przechodzi ewaluację, dzięki której młodzież jest dobierana w pary, a jeden z 5 kandydatów wybranych przez komisję zostaje
mężem lub żoną danej osoby.
Główną
bohaterką książki jest Lena, która z upragnieniem czeka na zabieg. Pragnie ona
zapomnieć o matce, która pomimo licznych starań nigdy nie została wyleczona i
popełniła samobójstwo. Pewnego dnia przez przypadek wraz ze swoją najlepszą
przyjaciółką, poznaje Alexa - przystojnego strażnika laboratorium. Dziewczyna
nie zdaje sobie sprawy z tego, że powoli zakochuje się w nim, wbrew prawu. Na
drodze do ich szczęścia stoi tylko
jedno. Alex ma 19 lat i jest wyleczony, przynajmniej z pozoru. Z biegiem czasu
dowiadujemy się, że Alex tak naprawdę pochodzi z głuszy, miejsca za wysokim
murem, gdzie żadne zasady nie obowiązują. Czy w takim razie Lena i Alex będą
mogli być razem?
Książka
bardzo mi się spodobała. Świat stworzony przez Lauren Oliver jest całkiem inny
niż nasz. Porusza temat miłości,
poświęcenia i tęsknoty. Autorka „Delirium” doskonale potrafi manipulować uczuciami
czytelnika. Możemy cieszyć się lub płakać razem z bohaterami.
Paulina Kula