Pamiętam to
jak dziś, a minęło już kilka tygodni odkąd
Mary zadzwoniła do mnie
zapłakana.Padało wtedy.
Wszyscy, którzy leżeli na plaży i kąpali się w morzu, zawijając szybko
swoje rzeczy,
uciekali do pobliskiej restauracji. A ja stałam, patrząc w głąb morza,
zastanawiając się, jak mogę jej pomóc. Dla mnie zawsze ważne było jej
szczęście, poza tym przyjaciółka nie jest po to, by wytykać błędy lecz aby
wspierać i pocieszać. Od czasu śmierci matki, Mary stała się dla mnie zagadką.
Zamknęła się w sobie, a sekrety mówiła tylko na imprezie, gdy za dużo wypiła
alkoholu. Mówiła, że robi to dla tego, aby zapomnieć o problemach. Jakich?
Nigdy nie powiedziała. Pod pretekstem bycia w klubie wychodziła tańczyć. Na urodzinach Toma zobaczyłam ją klejącą się
do jakiegoś chłopaka. Nie znałam go. Ludzie dziwili się, że zafascynowany motorami chłopak może rozmawiać
z szóstkową uczennicą Harvardu. Już wtedy czułam, że z tej miłości będą kłopoty,
ale starałam się tak nie myśleć. Popytałam ludzi znajdujących się na imprezie,
kto to. Dowiedziałam się kilku istotnych rzeczy. Nie był to zwykły mężczyzna o
imieniu Jonathan, lecz niebezpieczny rajdowiec biorący udział w nielegalnych
wyścigach. Mary musiała o tym wiedzieć, więc zawołałam ją do siebie,
a ona tylko się uśmiechnęła i pomachała ręką jakby chciała mi powiedzieć, że wszystko jest okej. Dla mnie nic nie było okej, ale postanowiłam zostawić ich samych i zająć się własnymi sprawami. Parę dni temu, wcześnie rano, chyba była trzecia nad ranem, zadzwonił telefon. Byłam przekonana, że to budzik do pracy i pora wstawać Jednak pomyliłam się - to Mary dzwoniła do mnie. Tego się nie spodziewałam. Nie widziałyśmy się od zabawy nad basenem
u Toma. Zastanawiałam się, co mogło się stać i dlaczego dzwoni tak wcześnie. Wzięłam telefon do ręki i odebrałam. W słuchawce usłyszałam zapłakaną Mary. Nie mogłam jej zrozumieć, gdy mówiła. Była roztrzęsiona. Musiało stać się coś strasznego. Zrozumiałam parę słów, które powiedziała:
a ona tylko się uśmiechnęła i pomachała ręką jakby chciała mi powiedzieć, że wszystko jest okej. Dla mnie nic nie było okej, ale postanowiłam zostawić ich samych i zająć się własnymi sprawami. Parę dni temu, wcześnie rano, chyba była trzecia nad ranem, zadzwonił telefon. Byłam przekonana, że to budzik do pracy i pora wstawać Jednak pomyliłam się - to Mary dzwoniła do mnie. Tego się nie spodziewałam. Nie widziałyśmy się od zabawy nad basenem
u Toma. Zastanawiałam się, co mogło się stać i dlaczego dzwoni tak wcześnie. Wzięłam telefon do ręki i odebrałam. W słuchawce usłyszałam zapłakaną Mary. Nie mogłam jej zrozumieć, gdy mówiła. Była roztrzęsiona. Musiało stać się coś strasznego. Zrozumiałam parę słów, które powiedziała:
- Emma, ulica
Roselver, drugie skrzyżowanie przyjedź
szybko.
Nie
zakładając kurtki, zbiegłam po schodach
na dół, wzięłam kluczyki do samochodu i pobie- głam w pidżamie na dwór, gdzie
stał kabriolet rodziców. Wsiadłam. Szukając w GPS-ie, gdzie znajduje się ta ulica, natknęłam się na
informację o śmiertelnym wypadku na tej samej ulicy,
o którą chodziło Mary. Tak się przejęłam, że nie mogłam trafić kluczykami w stacyjkę. Sama zaczęłam płakać. Miałam przed oczami tylko Mary, która leży połamana, gdzieś na drodze
i jedyną osobą, po którą może zadzwonić to byłam ja. Bałam się o nią. Wrzuciłam biegi
i najszybciej jak mogłam pojechałam na Roselvera, gdzie czekały patrole policyjne, karetki
i straż. Nie chcieli mnie wpuścić do środka. Nagle z karetki wybiegła Mary zawinięta w koc
z czołem we krwi. Odepchnęłam ochroniarza i schylając się pod żółto-czarną taśmą, poczułam jak Mary wpada w moje ramiona. Nie pytałam o nic, wiedziałam, że na razie potrzebuje tylko czułości. Zabrałam ją do domu. Wolałam, żeby spała u mnie. Gdyby się coś stało w nocy, chciałam o tym wiedzieć i zareagować. Weszłyśmy cicho po schodach do mojego pokoju. Mary umyła zakrwawioną głowę i położyła się do łózka. Zasnęła.
o którą chodziło Mary. Tak się przejęłam, że nie mogłam trafić kluczykami w stacyjkę. Sama zaczęłam płakać. Miałam przed oczami tylko Mary, która leży połamana, gdzieś na drodze
i jedyną osobą, po którą może zadzwonić to byłam ja. Bałam się o nią. Wrzuciłam biegi
i najszybciej jak mogłam pojechałam na Roselvera, gdzie czekały patrole policyjne, karetki
i straż. Nie chcieli mnie wpuścić do środka. Nagle z karetki wybiegła Mary zawinięta w koc
z czołem we krwi. Odepchnęłam ochroniarza i schylając się pod żółto-czarną taśmą, poczułam jak Mary wpada w moje ramiona. Nie pytałam o nic, wiedziałam, że na razie potrzebuje tylko czułości. Zabrałam ją do domu. Wolałam, żeby spała u mnie. Gdyby się coś stało w nocy, chciałam o tym wiedzieć i zareagować. Weszłyśmy cicho po schodach do mojego pokoju. Mary umyła zakrwawioną głowę i położyła się do łózka. Zasnęła.
Obudziłam się
pierwsza. Ostrożnie siadłam na łóżku, ale był to chyba niedobry pomysł
bo Mary się
obudziła. Popatrzyła na mnie i powiedziała:
- On nie żyje.
- Ale kto?-
zapytałam, nie wiedząc, o co jej mogło chodzić.
- Jonathan.
Z jej oczu znowu popłynęły łzy, a
jedyne, co mogłam zrobić, to ją przytulić i zape- wnić, że wszystko będzie
dobrze, choć sama w to nie wierzyłam. Gdy przestała płakać, wytłumaczyła mi, że
zakochała się w Jonathanie, a od imprezy u Toma zaczęli razem chodzić. Wszystko
w jej życiu stało się tak szybko, ale chwile z nim były szczęściem, którego
potrzebowała. Chociaż nie widziałam jej dawno wiedziałam, że w głębi serca to
mógł być ten jej jedyny - wybrany. Ten jeden niefortunny wyścig. Nie zdążył
skręcić i dobił do słupa. Z jego motoru nie zostało nic, a on sam nie wyszedł z
tego cały.
Mary przez
kolejną śmierć bliskiej osoby popadła w anoreksję. Nic nie jadła, zamknęła się w sobie.
Potrafiła nic nie mówić przez tydzień. Wizyty u pedagogów nic nie dawały. To
nie była już ta szalona Mary, którą znałam i kochałam po przyjacielsku. Teraz
to było ciało bez duszy. Stojąc na
plaży, uświadomiłam sobie, że nigdy nie będzie tak jak dawniej. Mogłam rozmawiać z
Mary, ale ona i tak by tego nie słuchała. Jednak postanowiłam się nie poddawać.
Musiałam pomóc jej zamknąć ten rozdział życia. Wiem, że ona też by się nie wahała
i zrobiła to, co ja.
Emilia
Klęczar