Dzień 13 maja - ten dzień był chyba
jednym z najgorszych w moim życiu. Pokłóciłam się z mamą, dostałam jedynkę i
znienawidziłam koleżankę.
A było tak: przed klasówką z matematyki
stwierdziłam, że wszystko umiem i mogę wyjść na podwórko. Następnego dnia, a
mianowicie w dzień sprawdzianu, okazało się, że niestety moja wiedza nie jest
aż tak duża. Poprosiłam zatem kolegę o możliwość odpisania jednego zadania.
- Ej, Kuba dasz mi
odpisać jedno zadanie? - Grzecznie zapytałam.
- No dobra, które?
- Odpowiedział Kuba.
- To czwarte z
drugiej strony - odparłam.
- Tylko cicho… -
szepnął.
Przekazał mi kartkę
i zaczęłam pisać. Nagle zza ramienia wyskoczyła Martyna i zaczęła się
dopytywać: a po co ci to, a na co ci to i tak dalej.
Po sprawdzianie dowiedziałam się, że
dostałam jedynkę, bo niestety jedno zadanie to za mało.
- Magda, po co ci
była ta kartka? - Zapytała Martyna.
- A co, książkę
piszesz? - Krzyknęłam.
-Nie, ale jak mi
nie powiesz, to powiem twojej mamie, że dostałaś jedynkę. - Zagroziła.
-No dobra, ale
nikomu nie mów. - Nakazałam. Wyjaśniłam koleżance, że na kartce Kuba podał mi
zadanie, które przepisałam w nadziei, że zaliczę sprawdzian.
Przyszłam do domu w kiepskim humorze i
oczywiście od razu natknęłam się na mamę.
- Co dostałaś ze
sprawdzianu? - Zapytała.
- Yyyy, trójkę. -
Odpowiedziałam.
-Ok. To całkiem
nieźle. – Odparła zadowolona.
Godzinę później
zadzwonił telefon.
-Magda, zadzwonił
ktoś do mnie i przekazał, że dostałaś jedynkę! -Krzyknęła mama. – Nie nauczyłaś
się, a do tego mnie okłamałaś. – Moja mama była naprawdę zła.
Byłam wściekła na
Martynę.
Mama trochę ponarzekała, dostałam
oczywiście karę - zakaz korzystania z telefonu przez tydzień. Rodzice kazali mi
jak najszybciej poprawić ocenę z matematyki.
W ciągu miesiąca moje oceny poprawiły się.
Zrozumiałam, że bez porządnej pracy nie osiągnę nic wielkiego, oraz to, że
kłamstwo ma krótkie nogi.
Maria
Gołuch