piątek, 24 marca 2017

Dary Pana, czyli Dzieci Boga



         Lekturą, którą ostatnią przeczytałam jest ,,Poczwarka" Doroty Terakowskiej. Ukazuje ona losy młodego, zamożnego małżeństwa - Adama i Ewy, którzy oczekiwali dziecka. Bardzo się z tego cieszyli. Wszystko zaplanowali, zadbali o to, by ich potomek dorastał w jak najlepszych warunkach. Adam prowadził własną firmę. Chciał, to wszystko, co wypracował, przekazać swemu dziecku. Pragnął mieć syna, lecz z córki byłby równie zadowolony. Dokładnie zaplanował, jak ma wyglądać każde pomieszczenie. Starannie dopasował wystrój wnętrza, zgodnie ze swoim zamysłem. 
        Jednak, jak się okazało, dziewczynka urodziła się z zespołem Downa. Wraz z tą informacją całe plany małżeństwa legły w gruzach. Adam nie mógł znieść faktu, że inni będą mu współczuć, nie mógł znieść tego, że gdy pójdzie z córką, to wszyscy będą się za nimi oglądać. Bał się opinii publicznej. Postanowił oddać córkę, czemu była przeciwna jego żona. Mężczyzna nie chciał się przyznawać do dziecka. Była to dla niego wielka tragedia. Nie potrafił zaakceptować inności córki.
        Ewa na początku również nie akceptowała dziewczynki. Lecz po rozmowie z Anną, mamą Elżbiety (dziewczynki,  która także miała zespół Downa), zmieniła swoje zdanie. Ta opowiadała Ewie, że te dzieci są ,,Darami Pan"', bo można je albo przyjąć albo odrzucić. Po namowie kobiety, Ewa zdecydowała, że zabierze córkę do domu.
        Wraz z tą decyzją, całe życie małżeństwa uległo zmianom. Ewa starała się pokochać Marysię, lecz nie zawsze jej to wychodziło. Adam zaczął się izolować od żony i córki. Unikał wspólnego jedzenia przy stole. Zamykał się w swoim gabinecie. Pochłonęła go praca. Nie mógł zrozumieć decyzji swojej żony. Wiele godzin zajmowało mu rozmyślanie nad tym, co by było, gdyby chwycił córkę za rękę. Jednak od razu odrzucał taką możliwość i po chwili jego umysł zajęły inne myśli. Zastanawiał się nad tym, skąd się wzięła ta choroba. Szukał winnych po stronie Ewy, gdyż swoje geny uważał za nieskazitelne i doskonałe.
        Ewa codziennie czytała Myszce (tak nazywała Marysię) pierwszy rozdział Księgi Rodzaju - opis stwarzania. Niezliczoną ilość razy czytała też bajkę o Kopciuszku. Ewa poznała, jak ciężka jest opieka nad chorym dzieckiem. Po części zaczynała rozumieć decyzję Adama. Czasami wpadała w złość, frustrację, ale kochała Myszkę bezgranicznie. Rzadko gdzieś z nią wychodziła, bo obawiała się reakcji innych osób.
        Myszka rozwijała się o wiele wolniej niż jej rówieśnicy, gdyż miała najcięższą postać DS. Zaczynała raczkować dopiero w wieku trzech lat. Długo zajęło jej rozpoznawanie pór roku, pogodzenie się z tym, że noc jest do spania, a dzień do poznawania świata. Nie potrafiła wypowiedzieć nawet jednego prostego zdania. Najprostsze czynności sprawiały jej wielkie trudności. Nie umiała samodzielnie zasznurować butów. Nie rozumiała podstawowych czynności. Czuła się samotna, bo niejednokrotnie, gdy tylko podchodziła do bawiących się dzieci, te od razu uciekały, ze względu na inność Myszki. Nie chciały się z nią bawić. Nikt się z nią nie zadawał. Jej jedyną rozrywką było oglądanie telewizji. Bardzo lubiła zastanawiać się nad każdym obrazem, który tam zobaczyła i dokładnie go analizować.
        Pewnego dnia Myszka odkryła strych. Dokonywał się tam cud stwarzania świata. Bóg pytał dziewczynkę o zdanie. Zmieniał różne elementy stworzone w rzeczywistości, po uwzględnieniu opinii Myszki. Chora dziewczynka nie była pewna, czy naprawdę rozmawia z Bogiem, czy też Bóg wyciąga z jej głowy pomysły. Na strychu spędzała większość swojego czasu. Ewa zastanawiała się nad tym, czym jej córka może się tam tak długo zajmować. Jednak cieszyła się, bo miała choć chwilę spokoju. Mogła odpocząć od uciążliwych zachowań Myszki.
        Pewnego dnia dziewczynka trafiła do Ogrodu, w którym poznała Węża, Kobietę i Mężczyznę. Jednak odbiegali oni od znanego w rzeczywistości schematu ludzi. Rosły tam kwiaty, drzewa. Wokół panowała harmonia. Wszystko wydawało się być magiczne. Kiedy Myszka zjadła cudowne jabłko, to już nie czuła ciężaru swego ciała. Potrafiła tańczyć, co od zawsze było jej marzeniem, a każda próba oderwania swego uciążliwego ciała nie kończyła się sukcesem. Myszka w Ogrodzie czuła się lekka. Umiała mówić całymi zdaniami. Mogła wyrazić to, co czuła. Poznała swoją drugą stronę. Dostrzegła świat w zupełnie innych barwach. W ogrodzie czuła się kochana i potrzebna. Tam nikt od niej nie uciekał, nie chował się na jej widok, tak jak Adam. Dziewczynka pragnęła, by jej tata choć na chwilę przy niej przystanął, by się nią zainteresował. Potrzebowała jego troski, a ten ją odrzucił. Jednak Myszka zdawała sobie sprawę, że gdyby zobaczył ją w takiej postaci, w jakiej była w Ogrodzie, to na pewno zwróciłby na nią uwagę, której dziewczynce tak bardzo brakowało. Niestety, po powrocie na ziemię, Marysia od razu wracała do swego ciężkiego ciała. Już nie potrafiła tańczyć, ani wypowiedzieć zdania. Na ziemi znowu stawała się niezauważalna.
        Pewnego dnia Adam postanowił udać się do przyjaciółki jego babci - Aleksandry. Tam  dowiedział się, że jego rodzice zginęli w wypadku wraz z jego bratem. Pani Aleksandra przekazała mu, że jego brat miał zespół Downa. Adam zdał sobie wówczas sprawę, że wypełniła się obietnica, którą złożył mu jego brat. Przed śmiercią przysiągł, że wróci. I wrócił...Wrócił w postaci Myszki. Kiedy Adam to zrozumiał, jak najszybciej udał się do domu. Chciał pokochać Myszkę, zaakceptować ją. Jednak było już za późno, bo gdy przekroczył próg domu, Ewa wyznała, że Myszka umiera. Adam nie chciał tego przyjąć do swej świadomości. Widział umierającą córkę. Mógł z nią spędzić choć ostatnie chwile jej życia. Chciał ją wówczas przytulić, lecz się obawiał. Pragnął, by córka coś do niego powiedziała, by na niego spojrzała. Zrobiło mu się niewyobrażalnie smutno, że unikał spojrzeń na córkę. Chciał ją potrzymać za rękę, poczuć, że żyje, że jest człowiekiem. Jego myśli wypełnił wszechogarniający smutek i ból, że odrzucił Myszkę.
        Z każdą chwilą dziewczynka była coraz bliższa śmierci. Przestawała widzieć rodziców. Słyszała głos, który ją wołał. Wydawało się jakby tańczyła. Z lekkością, niewidocznie unosiła się jej dusza. Znalazła się wśród innych ,,Darów Pana". Tam czuła się szczęśliwa i kochana. Wiedziała, że jest potrzebna.
        Kiedy Myszka zmarła, Adam uświadomił sobie, jak wiele stracił. Chciał cofnąć czas, lecz już było za późno. Zdał sobie sprawę, że odrzucając Myszkę, odrzucił też swojego zmarłego brata. Nie mógł znieść widoku śliniącej się, niedorozwiniętej córki, tylko dlatego, że to zaprzeczało jego ,,doskonałym genom". Dopiero po śmierci dziecka odczuł, że ją kochał. Zrozumiał, że bardzo ją skrzywdził. Bardzo rozpaczał po stracie córki. Uświadomił sobie, że ona przecież także była człowiekiem, może innym, lecz w pewien sposób wyjątkowym.
        Powieść jest warta przeczytania. Ukazuje, w jaki sposób odmienność drugiego człowieka może wpłynąć na jego odbiór w oczach innych. Uświadamia, że w dzisiejszych czasach brakuje tolerancji. Wiele osób odrzuca kogoś, tylko dlatego, że odbiega on od panującego obecnie schematu ,,doskonałego człowieka". Chorzy ludzie także mają emocje. Niejednokrotnie odczuwają coś znacznie bardziej od zwykłego człowieka. Na pozór swej nieprawidłowości, są niepowtarzalni. Książka ta uczy, że niedoskonałości trzeba zaakceptować, a ludzi niedoskonałych obdarzyć miłością i przyjaźnią, a nie odtrącać.

Sandra Stein