wtorek, 6 grudnia 2016

Patriotyzm



Na ostatnich lekcjach nauczyciele dużo opowiadali o naszej ojczyźnie- Polsce. Mówili, jak ważne jest, by dbać o nasz kraj i pielęgnować w sobie postawę patriotyczną. I tu właśnie zaczęło się pod górkę.
            Po lekcji, na której pani od historii uświadomiła mi, jak wiele polscy patrioci zrobili dla swojej ojczyzny, chciałem także być taki, jak oni. „Tylko, jak mam to zrobić”- myślałem.- „Muszę zrobić coś takiego, żeby nikt nie miał wątpliwości, że jestem najprawdziwszym patriotą.” Postanowiłem wziąć przykład z tych, którzy żyli przede mną.
            Przeczytałem, nie to za dużo powiedziane… o przejrzałem, tak to właściwe słowo, a więc przejrzałem wiele, no dobra kilka książek historycznych i doszedłem do wniosku, że bardzo dużo ludzi walczyło w obronie kraju, wylewając za swoje państwo krew i oddając życie. Stwierdziłem, że to będzie idealny pomysł na pokazanie, że moja postawa patriotyczna jest całkowicie szczera.
            Niestety mój plan legł w gruzach jakąś godzinę później. Właśnie wtedy, gdy założyłem wszystkie ochraniacze, jakie znalazłem w domu i zrobiłem łuk z drewna, uświadomiłem sobie, że nikt nie atakuje mojej ojczyzny, a wszczynanie wojny to nie jest dobry pomysł. Wtedy stwierdziłem także, że przecież łuk z drewna, i to jeszcze mojej niesolidnej roboty, nie byłby i tak najlepszą bronią. Możecie się ze mnie śmiać, ale po prostu coś mnie zamroczyło.
            „I co mam teraz zrobić”- użalałem się nad sobą. Chwilę później, gdy byłem już blisko załamania, wpadłem na genialny pomysł.
            Następnego dnia obudziłem się z samego rana, czyli według mojego zegara o jedenastej. Pewnie zastanawiacie się, jak to możliwe, a nawet jeżeli nie, to i tak wytłumaczę. Teraz jest kwiecień i nieszczęśnicy, którzy chodzą do trzeciej gimnazjum muszą napisać egzaminy. Jak dobrze, że mnie czeka to dopiero za dwa lata. Z tej właśnie okazji mam trzy dni wolne, a że testy wypadają w środę, czwartek i piątek później mam jeszcze wolny weekend.
            No tak wszystko super, świetnie, ale odszedłem moimi myślami daleko od tematu moich rozważań. A więc, gdy już się obudziłem i skończyłem moje wylegiwanie się w łóżku, które tak tylko między nami, trwało do trzynastej, zażyłem porannej kąpieli, przebrałem się z piżamy w dres, zjadłem śniadanie, przygotowałem sobie kartkę i długopis i usiadłem przy biurku. Mój plan polegał bowiem na tym, że napiszę piosenkę, a właściwie tylko słowa, jak Wybicki, autor naszego hymnu narodowego.
            Myślałem, myślałem i myślałem… Nic nie mogłem wymyślić. „Może łatwiej byłoby mi napisać jakiś wiersz patriotyczny”- pomyślałem. Wziąłem się do wcielania mojego nowego pomysłu w życie. W tym samym momencie mama zawołała mnie na obiad. Bardzo chciałem spisać swoje uczucia względem ojczyzny na papierze tak, jak Mickiewicz, ale postanowiłem najpierw zjeść obiad, a później napisać dzieło mego życia, bo na pusty żołądek nie da się przecież pracować.
            Po pysznym obiedzie postanowiłem kontynuować to, co wcześniej rozpocząłem. Usiadłem przy biurku, wziąłem długopis do ręki i… tak właściwie to nic. Nie mogłem wymyślić nic, a nic. „Może nabiorę inspiracji, gdy przeczytam kilka wierszy z motywem patriotycznym”- pomyślałem. Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Przeczytałem jeden wiersz, potem drugi, trzeci i tak dalej… Po dwunastym z kolei,  wreszcie mnie natchnęło. Nabrałem weny twórczej i napisałem:
            „Ojczyzno moja,
            Ty jesteś jak zdrowie.
            Ile cię trzeba cenić,
            ten tylko się dowie,
            Kto cię stracił.”
            Chwilę później odniosłem wrażenie, że skądś to znam. Stwierdziłem, że tata rozwieje moje wątpliwości.
            Tata co prawda rozwiał moje wątpliwości, ale sprawił także, że pogrążyłem się w ogromnym smutku. Okazało się bowiem, że początek świetnie zapowiadającego się tekstu mojego autorstwa, to fragment utworu, którego uczyłem się na pamięć na lekcję polskiego. Pewnie kojarzycie, że napisał to Adam Mickiewicz. Przynajmniej tata się uśmiał, gdy mu powiedziałem, że sam to napisałem.
            Po tylu nieudanych próbach pokazania innym mojej postawy patriotycznej wobec ojczyzny, nie wiedziałem co mam dalej robić. „Może ja wcale nie jestem prawdziwym patriotą”- pomyślałem. Chciało mi się krzyczeć ze złości i płakać ze smutku jednocześnie. Tyle moich starań wyszło na marne. Co prawda była dopiero dwudziesta pierwsza, ale ułożyłem się do snu z nadzieją, że jutro będzie lepiej.
            Obudziłem się, ku memu zdziwieniu, o ósmej. Wszystko było tak, jak wczoraj. Wcale nie czułem się lepiej. „Nie powinienem nazywać siebie Polakiem, skoro nie umiem tego pokazać”- myślałem. – „Ale przecież kocham moja ojczyznę i chciałbym umieć uświadomić to innym.” Postanowiłem podzielić się moimi przeżyciami, czyli porażkami z dwóch ostatnich dni, z dziadkiem. Odkąd pamiętam z takimi problemami, a wierzcie mi miałem ich dużo, szedłem do dziadka i to on zawsze mi pomagał.
            Jak postanowiłem, tak też zrobiłem. Podczas mojej opowieści dziadek często się śmiał, ale co mu się dziwić, parę momentów było dość śmiesznych. Powiedział, że mógłbym napisać książkę o swoich przeżyciach. Gdy już wysłuchał całości posiedział chwilę w ciszy, aż w końcu powiedział:
- Wiesz Adasiu jesteś po prostu wyjątkowy- zamyślił się na chwilę. – Tak naprawdę, żeby być patriotą     nie trzeba wylewać krwi  za ojczyznę, pisać kolejnego hymnu, ani żadnych wierszy. Wnuczku, jesteś patriotą i to takim najprawdziwszym.
- Ale dziadku, przecież ja nic dla ojczyzny nigdy nie zrobiłem- odpowiedziałem.
- Jak to nie? Nie trzeba robić wielkich rzeczy. Te małe też się liczą. Sam mówisz, że Polska jest twoją ojczyzną.
- No tak, ale…
- Czy stoisz na baczność podczas hymnu? – nie dał mi dokończyć.
- Tak.
- Czy obchodzisz się z należytym szacunkiem wobec flagi?
- Tak.
- A wobec naszego godła?
- Też- nadal nie wiedziałem, czego tym razem dziadek chce mnie nauczyć.
- Czy dbasz o zabytki i odwiedzasz muzea?
- No jasne, że tak.
- Czy przestrzegasz konstytucji?
- Wydaje ni się, że tak- nie byłem pewien, bo nie znałem jej dokładnie.
- A czy szanujesz kulturę, historię i religię naszego kraju?
- Tak.
- Widzisz Adasiu, te wszystkie małe, drobne rzeczy świadczą o tym, że jesteś patriotą. To wcale nie takie trudne. Nawet nie zdawałeś sobie sprawy, że już jako mały chłopiec, podczas nauki hymnu, pokazałeś innym, że jesteś patriotą. I nie wątp w to nigdy- na tym dziadek zakończył swą pouczającą przemowę.
            Teraz już wiem, że jestem prawdziwym patriotą, który szanuje i kocha swoją ojczyznę. Dzięki dziadkowi rozumiem, że nie chodzi o ogromne czyny ponad moje siły, ale o te drobne, które czynię na co dzień. A kto wie, może jeszcze kiedyś zrobię coś takiego, że będą o mnie pisać w książkach, jako o prawdziwym patriocie?

Marlena Słowiak