środa, 29 maja 2019

„Szalony naukowiec”



            Pewnego razu, kiedy oglądałam telewizję, usłyszałam głośny trzask. Pomyślałam, że to je­den z eksperymentów mojego dziadka.
            Mój dziadek jest szalonym naukowcem. Prowadzi rożne doświadczenia, w których łączy substancje i próbuje wynaleźć nową, która mogłaby w czymś pomóc. Czasem robię z nim badania i rzadko się zdarza, żeby coś wybuchło.
            Kiedy już zdecydowałam się zejść do piwnicy, usłyszałam zza drzwi, że dziadek się cieszy i krzyczy z radości. Podeszłam do niego, a on przytulił mnie i się rozpłakał.
- Klaro, posłuchaj mnie, wynalazłem nową substancję i nazwałem ją Klariusepim. Dzięki niej można zamienić się w każdą osobę, która ci się wymarzy! - powiedział dziadek.
- Jestem już bardzo stary i myślę, że nadchodzi mój koniec, dlatego chciałbym ci powierzyć moje laboratorium – oznajmił.
Nie odpowiedziałam ani słowa, tylko popatrzyłam na niego ze smutkiem.
            Powiedział mi też, że kiedy wymieszam z substancją jeden włos osoby, w którą chcę się za­mienić, powstanie eliksir, który trzeba wypić. Nie smakuje najlepiej, ale działa. To było naprawdę przełomowe odkrycie.
            Musiałam to wypróbować jeszcze za jego życia. Spytałam tylko jak długo trwa działanie jednej dawki eliksiru. Dziadek powiedział, że około 30 minut. Poszłam więc szybko do taty, który spał, i odcięłam mu jednego włosa. Z pomocą dziadka stworzyłam eliksir i go wypiłam. Był ohyd­ny, ale czego się nie robi dla rodziny.
             Po jakichś 2 minutach zauważyłam, że jestem grubsza, wyższa i jestem mężczyzną. Wyglą­dałam dosłownie jak tata! Głos i charakter nie zmieniły się jednak.
            Postanowiliśmy z dziadkiem, że musimy jechać do laboratorium i oddać próbkę substancji naukowcom. W końcu cały świat powinien dowiedzieć się o Klariusepim i o jego wspaniałych wła­ściwościach.
            Poczekaliśmy aż zamienię się z powrotem w swoje ciało, później wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy.
            Przejechaliśmy już spory kawałek i wyjechaliśmy na główną ulicę. Nagle z lasu, przez który jechaliśmy, wybiegły dwie sarny! Dziadek ostro zahamował, a eliksir spadł z fotela i rozbił się na podłodze samochodu. Byłam bardzo przestraszona i smutna, bo to był wynalazek, na który dziadek poświecił całe jego życie. On nie przejął się tym przesadnie, tylko mrugnął do mnie porozumie­wawczo na znak, że wszystko jest dobrze i pojechał bez słowa dalej.
            Jechaliśmy dosyć długo, ponieważ mieszkamy ok. 2h od Krakowa, w którym jest laborato­rium, a nigdzie wcześniej nie ma żadnego innego.
- Dziadku, ale co my zrobimy bez eliksiru i po co tu w ogóle jechaliśmy bez niego? - spyta­łam.
- Klaro, pamiętaj, że zawsze jest jakieś wyjście – odpowiedział.
Popatrzyłam na niego nie wiedząc co robić a on spojrzał na mnie i powiedział:
- Nie przejmuj się tak, mam jeszcze zapasową fiolkę w bagażniku – uśmiechnął się.
Szybko zanieśliśmy próbkę do laboratorium i zadowoleni wróciliśmy do domu.
            Minęły już 3 lata, odkąd dziadek wynalazł Klariusepim. Mam już 16 lat i mój dziadek nadal żyje. Ciągle wynajduję z nim nowe substancje. Dokładnie 21.12.2031 r., w moje urodziny, dostali­śmy nagrodę Nobla za „najważniejsze odkrycie lub postęp w dziedzinie chemii”. Cieszę się z na­szych wspólnych doświadczeń i wiem, że kiedy będę dorosła, to też będę naukowcem. Bardzo ko­cham swojego dziadka i nigdy go nie zawiodę.

Zofia Front