"A gdy serce Twe przytłoczy myśl, że żyć nie warto, z łez ocieraj cudze oczy, chociaż Twoich nie otarto."
Kiedy
Lena przyszła na świat był zimny, grudniowy poranek .Mróz malował na oknach
domów swoje zimowe obrazy. Zaś ludzie przygotowywali się do rozpoczęcia swoich
jakże przewidywalnych zajęć. Wszystko było z pozoru nad wyraz zwykłe. Lecz
gdyby ludzie wiedzieli, że przyjście na świat tej niezwykłej istotki może
diametralnie zmienić ich życie i zapoczątkować coś niezwykłego, coś, co zapisze
się na kartach historii na wieki, rozpoczęliby ten dzień zupełnie inaczej. Tego też dnia
urodziła się Lena, córka Życia i Śmierci. Istota obdarowana potężną mocą, mocą
,która wskrzesza zmarłych i uśmierca żywych. Życie wraz ze Śmiercią umówiło się
wychować Lenę ale także nauczyć ją potrzebnej wiedzy i zapoznać z wszelkimi
tajemnicami istnienia i przemijania, by pod sam koniec Lena mogła odejść wraz
ze Śmiercią do jej królestwa. Życie oddało zatem dziecko pod opiekę starczej
kobiecie, by móc je widywać.
Dziewczyna przyzwyczaiła się z czasem
do odwiedzin, nużyły ją jednak wielogodzinne lekcje dawane przez nie. Gdy pewnego
dnia Lena wkroczyła do swojego pokoju, zobaczyła Życie siedzące na bujanym
fotelu przy płonącym kominku, które przedzierało przez swe długie palce dwie
ostre igły i włóczkę, szyjąc jakąś nieokreśloną, kolorową kompozycje barw.
-To
znowu ty - powiedziała z pewną nutą znudzenia w głosie - Przychodzisz tu odkąd
tylko pamiętam, by mówić mi, jakie to jesteś nieprzewidywalne i trudne.
-Uczę
cię nie tylko tego! Tłumaczę ci przecież jakim to jestem darem i że trzeba mnie
cenić -odezwało się poirytowane Życie.
-Masz
rację. Lecz czy nie wydaje ci się dziwne twoje usposobienie? Ludzie faktycznie
cieszą się tobą, kochają cię, ale kiedy podkładasz im nogi, nagle znienawidzą.
Czemu po prostu nie możesz być dla wszystkich sprawiedliwe? Czemu nie możesz
być zawsze pomocne?
-Widzisz
Leno, jestem zagorzałym realistą. Gdybym pokazywało człowiekowi tylko swoje
piękne oblicze, nie widziałby we mnie nic szczególnego. Nie miałby dla mnie
respektu. Traktowałby mnie jak zabawę!
Te
słowa mocno uderzyły Lenę lecz jeszcze po jej głowie krążyło jedno pytanie,
które bardzo ją nurtowało.
-Muszę
ci coś wyznać. Ostatnio coraz częściej myślę o Śmierci. Czy ona jest podobna do
ciebie?
Lecz
odpowiedz, którą uzyskała ani trochę nie zaspokoiła jej ciekawości. Prawdę
mówiąc, nie była to wcale odpowiedz na jej pytanie.
-Po
co myślisz o mojej siostrze? Ona przecież pamięta o wszystkich ...
Była
to jedna z rozmów z Życiem, którą zapamiętała jako coś niezwykłego.
Dwa miesiące później Życie znów
odwiedziło dziewczynę. Lena od razu zauważyła iż na jego twarzy widnieje
szeroki uśmiech .
-Tym
razem porozmawiamy o marzeniach. Jest to jeden z moich ulubionych tematów. -
zaczęło Życie. Najpierw musisz się dowiedzieć iż marzenia się nie spełniają,
marzenia się spełnia! Jeśli nam na czymś bardzo zależy, jeżeli czegoś
pragniemy, nie możemy stać bezczynie i czekać aż to się wydarzy! Szanse na tą prawdopodobność samoistnego
spełnienia się marzenia są bardzo nikłe.
-Życie
czy tym razem ja mogę wybrać temat naszej rozmowy? - zapytała niepewnie
dziewczyna.
-Nie
rozumiem cię, przecież marzenia to świetny temat. Zacznijmy od tego jak...
-Nie
proszę! -przerwała mu Lena .Dziś ja wybieram o czym będziemy rozmawiać.
-Niech
więc i tak będzie. O czym będziemy rozmawiać ?
-Dlaczego
ludzie boją się Śmierci? Co sprawia, że gdy zaczyna się o niej rozmawiać
wszyscy jakby zastygają i nie mają ochoty otwierać ust?
-Człowiek
to bardzo ciekawa istota. Po prostu boi się nieznanego. Jest jak małe
zwierzątko, które nie wyjdzie nocą ze swojej norki, bo obawia się tego, co jest
w ciemności. Życie przerwało i po dłuższej chwili zadało pytanie - A czy ty jej się boisz?
-Nie
wiem dlaczego, ale nie czuję przed nią strachu.
-Bardzo
dobrze - sięgnęło po ręce Leny i zaplotło je ze swoimi-Te dłonie, to ciało i
ten umysł władają czymś bardzo potężnym , więc by być w tym dobrym nie można
się tego bać.
Paręnaście lat później, gdy Lena
siedziała z Życiem obok tego samego kominka, co niegdyś i przerwała mu swój
wykład.
-
Czemu ludzie ranią?- zapytała Lena
Po
chwili zastanowienia Życie odpowiedziało.
-Bo
ja często ranię ludzi...-Oświadczyło ze smutkiem- nie mogą mi oddać tego
cierpienia, więc ranią siebie nawzajem.
Po
twarzy Życia spłynęły dwie ciemne łzy lecz ono starło je wierzchem dłoni, by
Lena ich nie dostrzegła.
-Co
mam więc robić, by nie być ranionym ?
-Nic.
Przed tym nie da się uchronić. Po prostu gdy serce twe przytoczy myśl, że żyć już nie warto, z łez ocieraj cudze oczy
chociaż twoich nie otarto. Mimo krzywd, jakie ci wyrządzą zawsze bądź otwarta
na pomoc innym. Zawsze.
Od urodzenia Życie opiekowało się Leną.
Było więc bardzo zasmucone, gdy nadszedł czas ich rozstania.
-Czy
długo będziemy jeszcze na nią czekać ?
Nie
uzyskawszy odpowiedzi, skierowało swój wzrok za Życie i zobaczyła, jak zalewa
się ono łzami. I wtedy padły z jej ust słowa, które pozostaną w jej pamięci już
na zawsze. Podeszła do Życia i wszeptała.
-A
gdy serce twe przytoczy myśl, że żyć nie
warto, z łez ocieraj cudze oczy, chociaż twoich nie otarto.
I
w tym otóż momencie przyszła Śmierć jak zwykle ubrana w ból, smutek i tęsknotę. Wzięła za rękę Lenę i odeszły
razem jak dwie stare przyjaciółki. Wtedy też dotarło do niej, że nie mogłaby wykonywać tej brutalnej pracy,
która była jej przeznaczona, że nie mogłaby uśmiercać ludzi albo i też ich
ratować i nie mogłaby decydować po kogo Śmierć przyjdzie bez zaznania miłości
Życia.
Wiktoria Kruczała