sobota, 18 lutego 2017

Mikołajek, czyli historia pewnego chłopca



   Książka, którą chciałabym opisać ma tytuł "Nowe przygody Mikołajka". Jest ona kontynuacją lektury o tym samym tytule. Jest ona efektem pracy dwóch Francuzów: Rene Goscinnego, który ją napisał oraz Jeana Jacquesa Sempea, który wykonał rysunki. Jest to książka dla dzieci  i  dla dorosłych - każdy na pewno z chęcią ją przeczyta.
     Opowiada ona przygody tytułowego Mikołajka - chłopca mieszkającego wraz z rodzicami we Francji. Chodzi on do szkoły i ma tam swoją paczkę przyjaciół. Jego najlepszym przyjacielem jest Alcest, który uwielbia jeść, kiedy ktoś przez przypadek zrzuci jego kanapkę na ziemię, chłopiec od razu wpada w furię. Jest również Euzebiusz, który uwielbia się bić; Gotfryd, którego tata jest bardzo bogaty i dostaje wszystko, co zechce; Ananiasz, który niekoniecznie jest jego przyjacielem - jest najlepszym uczniem w klasie i pupilkiem pani. Bohaterami, którzy również zapadli mi w pamięć są: Rufus, którego tata jest policjantem, a chłopiec chce iść w jego ślady; Kleofas, który jest najgorszym uczniem w klasie i nigdy nie uważa na lekcjach; Joachim, który uwielbia grać w kule oraz Jadwinia - dziewczynka, która mieszka obok Mikołaja, a chłopiec się w niej zakochał i planuje z nią wspólną przyszłość. Babcię Mikołajka nazywają Bunią - zawsze rozpieszcza ona swojego wnuczka, ale nie zawsze jest to dobre dla zdrowia chłopca ( babcia pozwala mu jeść bardzo dużo słodyczy, a Mikołaj potem narzeka na ból brzucha). Szkolnym opiekunem jest Rosół (chłopcy tak go nazywają, ponieważ on zawsze każe chłopakom patrzyć mu prosto w oczy, a na rosole są oka). Książka składa się z pięciu rozdziałów, a w każdym jest kilka opowiadań. 
      Opowieść, która szczególnie zapadła mi w pamięć to opowiadanie pod tytułem: "Ślub Marleny". Chciałabym ją tutaj w skrócie opisać: Cała rodzina przygotowuje się na ślub kuzynki Marleny. Mikołajek jest ubrany w błyszczącą białą koszulę, czerwoną muszkę, granatowe ubranko oraz błyszczące czarne buty. Chłopiec w kieszeni z przodu marynarki miał włożoną chusteczkę - do dekoracji i uzupełnienia stroju, a na jego włosach była nałożona masa brylantyny. Mama Mikołaja miała sukienkę z kwiatowym wzorem oraz bardzo duży kapelusz. Tata chłopca miał na sobie garnitur w prążki oraz szary krawat. Byli ubrani bardzo odświętnie. W końcu cała rodzina Mikołajka zebrała się pod merostwem i oczekiwała na wejście do sali, aby para młoda podpisała niezbędne papiery. Byli tam: Bunia, ciocia Matylda, wujek Sylwan, ciocia Donata, stryjek Eugeniusz oraz kuzyni i kuzynki chłopca: Roch i Lambert (bliźniacy), Klarysa i Eligiusz. Narzeczony Marleny miał na sobie czarny frak i wyglądał bardzo elegancko, ale widać po nim było, że bardzo się stresuje. Potem nadjechało wielkie czarne auto udekorowane kwiatami, w którym siedziała Marlena wraz ze swoimi rodzicami. Panna młoda miała na sobie białą suknię z długim welonem, a w rękach trzymała bukiecik kwiatów. Mama Marleny i mama jej narzeczonego cały czas płakały. Po wysłuchaniu mowy oraz wpisaniu się do księgi para młoda pojechała do kościoła. Mikołajkowi bardzo się tam podobało, gdyż grała tam muzyka, a wszędzie były rozsypane kwiaty. W międzyczasie fotograf cały czas robił gościom weselnym zdjęcia. Następnie wszyscy dotarli na salę weselną. Chłopiec wraz ze swoimi kuzynami usiedli przy swoim stoliku i zaczęli rozrabiać, biegać po sali i krzyczeć. Ciocia Donata była zmęczona, więc musiała wyjść na dwór. Goście jako przystawkę dostali ryby w majonezie. Dzieci dostały lemoniadę, a dorośli wino. Wujek Eugeniusz zaczął przemawiać i opowiadać śmieszne żarty. Mikołajek nie czuł się za dobrze ... Następnie wszyscy zaczęli śpiewać i się bawić. Potem przyniesiono tort weselny, który był bardzo wysoki. Marlena i jej mąż udawali, że kroją ciasto, a fotograf robił zdjęcia. W końcu pokroił go stryjek. Wszyscy goście dostali szampana, a chłopcy zażądali chociaż troszeczkę, aby wznieść toast. Bunia poparła tą prośbę. Dostali oni tylko odrobinę szampana na dnie kieliszków - tak symbolicznie. Efektem było to, że Mikołaj się rozchorował, rozbolał go brzuch i rodzice musieli zabrać go do domu. Chłopiec mimo tego incydentu uważa ten dzień za udany i w przyszłości ma zamiar się ożenić.
         Uważam, że ta książka jest bardzo ciekawa. Może przeczytać ją dziecko, jak i dorosły. Wszystkie opowiadania są bardzo śmieszne - pokazują one rzeczywisty świat oczami dziecka, które nie rozumie o co kłóci się jego tata z sąsiadem, o co chodzi dorosłym. Jest to przedstawione w świetny sposób, ponieważ każdy znajdzie chociażby jedno opowiadanie, które przypadnie mu do gustu. jest to książka bardzo rodzinna, bo przecież dorośli mogą przypomnieć sobie swoje zabawy z dzieciństwa, a dzieci dowiedzieć się jak to wszystko wyglądało wcześniej kiedy nie było jeszcze smartfonów, tabletów itd., a tamtejsze dzieci spędzały czas na świeżym powietrzu. Jest to książka bardzo żartobliwa i świetna na przykład na zimowe wieczory. Jest ona jedną z moich ulubionych i serdecznie zachęcam do przeczytania.
 Emilia Zątek