Książka,
którą chciałabym opisać ma tytuł "Nowe przygody Mikołajka". Jest ona
kontynuacją lektury o tym samym tytule. Jest ona efektem pracy dwóch Francuzów:
Rene Goscinnego, który ją napisał oraz Jeana Jacquesa Sempea, który wykonał
rysunki. Jest to książka dla dzieci i dla dorosłych - każdy na pewno z chęcią ją
przeczyta.
Opowiada ona przygody tytułowego Mikołajka - chłopca mieszkającego
wraz z rodzicami we Francji. Chodzi on do szkoły i ma tam swoją paczkę
przyjaciół. Jego najlepszym przyjacielem jest Alcest, który uwielbia jeść, kiedy
ktoś przez przypadek zrzuci jego kanapkę na ziemię, chłopiec od razu wpada w
furię. Jest również Euzebiusz, który uwielbia się bić; Gotfryd, którego tata
jest bardzo bogaty i dostaje wszystko, co zechce; Ananiasz, który niekoniecznie
jest jego przyjacielem - jest najlepszym uczniem w klasie i pupilkiem pani.
Bohaterami, którzy również zapadli mi w pamięć są: Rufus, którego tata jest
policjantem, a chłopiec chce iść w jego ślady; Kleofas, który jest najgorszym
uczniem w klasie i nigdy nie uważa na lekcjach; Joachim, który uwielbia grać w
kule oraz Jadwinia - dziewczynka, która mieszka obok Mikołaja, a chłopiec się w
niej zakochał i planuje z nią wspólną przyszłość. Babcię Mikołajka nazywają
Bunią - zawsze rozpieszcza ona swojego wnuczka, ale nie zawsze jest to dobre
dla zdrowia chłopca ( babcia pozwala mu jeść bardzo dużo słodyczy, a Mikołaj
potem narzeka na ból brzucha). Szkolnym opiekunem jest Rosół (chłopcy tak go
nazywają, ponieważ on zawsze każe chłopakom patrzyć mu prosto w oczy, a na
rosole są oka). Książka składa się z pięciu rozdziałów, a w każdym jest kilka
opowiadań.
Opowieść, która szczególnie zapadła mi w pamięć to opowiadanie
pod tytułem: "Ślub Marleny". Chciałabym ją tutaj w skrócie opisać:
Cała rodzina przygotowuje się na ślub kuzynki Marleny. Mikołajek jest ubrany w
błyszczącą białą koszulę, czerwoną muszkę, granatowe ubranko oraz błyszczące
czarne buty. Chłopiec w kieszeni z przodu marynarki miał włożoną chusteczkę -
do dekoracji i uzupełnienia stroju, a na jego włosach była nałożona masa
brylantyny. Mama Mikołaja miała sukienkę z kwiatowym wzorem oraz bardzo duży
kapelusz. Tata chłopca miał na sobie garnitur w prążki oraz szary krawat. Byli
ubrani bardzo odświętnie. W końcu cała rodzina Mikołajka zebrała się pod
merostwem i oczekiwała na wejście do sali, aby para młoda podpisała niezbędne
papiery. Byli tam: Bunia, ciocia Matylda, wujek Sylwan, ciocia Donata, stryjek
Eugeniusz oraz kuzyni i kuzynki chłopca: Roch i Lambert (bliźniacy), Klarysa i
Eligiusz. Narzeczony Marleny miał na sobie czarny frak i wyglądał bardzo
elegancko, ale widać po nim było, że bardzo się stresuje. Potem nadjechało
wielkie czarne auto udekorowane kwiatami, w którym siedziała Marlena wraz ze
swoimi rodzicami. Panna młoda miała na sobie białą suknię z długim welonem, a w
rękach trzymała bukiecik kwiatów. Mama Marleny i mama jej narzeczonego cały
czas płakały. Po wysłuchaniu mowy oraz wpisaniu się do księgi para młoda
pojechała do kościoła. Mikołajkowi bardzo się tam podobało, gdyż grała tam
muzyka, a wszędzie były rozsypane kwiaty. W międzyczasie fotograf cały czas
robił gościom weselnym zdjęcia. Następnie wszyscy dotarli na salę weselną.
Chłopiec wraz ze swoimi kuzynami usiedli przy swoim stoliku i zaczęli
rozrabiać, biegać po sali i krzyczeć. Ciocia Donata była zmęczona, więc musiała
wyjść na dwór. Goście jako przystawkę dostali ryby w majonezie. Dzieci dostały
lemoniadę, a dorośli wino. Wujek Eugeniusz zaczął przemawiać i opowiadać śmieszne
żarty. Mikołajek nie czuł się za dobrze ... Następnie wszyscy zaczęli śpiewać i
się bawić. Potem przyniesiono tort weselny, który był bardzo wysoki. Marlena i
jej mąż udawali, że kroją ciasto, a fotograf robił zdjęcia. W końcu pokroił go
stryjek. Wszyscy goście dostali szampana, a chłopcy zażądali chociaż
troszeczkę, aby wznieść toast. Bunia poparła tą prośbę. Dostali oni tylko
odrobinę szampana na dnie kieliszków - tak symbolicznie. Efektem było to, że
Mikołaj się rozchorował, rozbolał go brzuch i rodzice musieli zabrać go do
domu. Chłopiec mimo tego incydentu uważa ten dzień za udany i w przyszłości ma
zamiar się ożenić.
Uważam, że ta książka jest bardzo ciekawa. Może
przeczytać ją dziecko, jak i dorosły. Wszystkie opowiadania są bardzo śmieszne
- pokazują one rzeczywisty świat oczami dziecka, które nie rozumie o co kłóci
się jego tata z sąsiadem, o co chodzi dorosłym. Jest to przedstawione w świetny
sposób, ponieważ każdy znajdzie chociażby jedno opowiadanie, które przypadnie
mu do gustu. jest to książka bardzo rodzinna, bo przecież dorośli mogą
przypomnieć sobie swoje zabawy z dzieciństwa, a dzieci dowiedzieć się jak to
wszystko wyglądało wcześniej kiedy nie było jeszcze smartfonów, tabletów itd.,
a tamtejsze dzieci spędzały czas na świeżym powietrzu. Jest to książka bardzo
żartobliwa i świetna na przykład na zimowe wieczory. Jest ona jedną z moich
ulubionych i serdecznie zachęcam do przeczytania.
Emilia
Zątek