wtorek, 13 grudnia 2016

Kosmiczna przyjaźń!



      Przez całą szkołę nie mogłem znaleźć bliskiej mi osoby. Miał kolegów ale żadnego z nich nie mogłem nazwać prawdziwym przyjacielem. Jednak w końcu dowiedziałem się co to znaczy mieć osobę bliską, zaufaną. Stało się to dzięki nadzwyczajnej postaci. Nigdy nie myślałem, że spotka mnie taka wspaniała historia.
     Pewnego wieczoru przed pełnią księżyca zabrałem kocyk i kosz, w którym miałem kilka rzeczy i udałem się na łąkę nieopodal mojego domu. Obserwowałem gwiazdy. Rodzice na święta kupili mi teleskop oraz encyklopedię o kosmosie. Od zawsze interesowała mnie astronomia i wszechświat. Moim marzeniem było, aby polecieć w kosmos i na własne oczy zobaczyć to, co się tam znajduję. Po pewnym czasie obserwowania gwiazd dostrzegłem, że jedna z nich zbliża się w moim kierunku. Z każdą chwilą gwiazda leciała coraz szybciej i szybciej. Po chwili zmieniła się w ognistą kulę. Nie mogłem opanować swoich emocji. Gdy kula uderzyła w ziemie kilka set metrów od mojego domu. Przestraszyłem się i chciałem uciec do domu, ale ciekawość była silniejsza. Postanowiłem pobiec w tamtą stronę. Gdy po kilku minutach byłem na miejscu, ujrzałem dużą białą kulę, z której po chwili zaczęła wydobywać się jakaś postać. Włosy stanęły mi dęba, gdy ujrzałem całą postać w całości. Był to duży metalowy robot. Przez chwilę nie wiedziałem, co mam zrobić, myślałem, że to sen, lecz gdy robot zaczął się rozglądać i spojrzał na mnie, serce podeszło mi do gardła. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i lustrowaliśmy się nawzajem. Gdy robot zrobił krok w moją stronę, nie czekając długo, zacząłem uciekać. Gdy byłem w dość dużej odległości spojrzałem w stronę robota. Stał on i patrzył na mnie. Z jednej strony chciałem iść do domu i powiedzieć o wszystkim rodzicom, a z drugiej strony chciałem wrócić i dokładniej się mu przyjrzeć. Metalowa postać stała zdezorientowana i wyglądała jakby nie miała pojęcia, gdzie jest i co ma zrobić. Znów do niego podszedłem. Dopiero teraz ujrzałem, że ma on piękne, duże błękitne oczy. Gdy przyglądałem mu się w jego oczach, nie dostrzegłem wrogości lecz dziwną łagodność. Robot przykucnął i zrobił coś, co wprawiło mnie w totalne osłupienie. Przemówił do mnie!
- Nie bój się – powiedział.
Stałem jak słup soli. Nie widziałem, cos zrobić. On MÓWIŁ!
- Ej? Słyszysz mnie? – zapytał.
- Tyy.. ty mówisz?! – wyszeptałem.
- Tak, czy jest w tym coś dziwnego? – znów zadał mi pytanie.
- Nie, nie wiem, czy ja śnię ? – zapytałem zdezorientowany.
- To nie sen – uśmiechnął się do mnie.
- Kim jesteś? Skąd je…, jesteś – zapytałem, jąkając się.
- Moja planeta jest daleko stąd – oznajmił mi.
- Dlaczego przybyłeś na Ziemię? – znów zapytałem, chciałem wiedzieć o nim jak najwięcej. Jego postać bardzo mnie interesowała.
- Miałem mały wypadek na moim statku i spadłem na Ziemię – powiedział i posmutniał.
- Jestem Arek, a ty jak masz na imię? – wypytywałem dalej.
- Zwą mnie Wally – uśmiechnął się do mnie.
- Zwą cię? To znaczy, że jest więcej takich jak ty?-nie mogłem uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Tak, jest nas więcej niż możesz sobie wyobrazić. – stwierdził z uśmiechem.
     Tak zaczęła się moja przyjaźń z Wallym. Codziennie do niego przychodziłem. Opowiadałem mu o Ziemi, a on mi o swojej planecie. Powiedziałem mu nawet o moim największym marzeniu. Wally oznajmił, że może pomóc mi je spełnić. Wsadził mnie do swojej kopuły i razem polecieliśmy w kosmos! Podróż o dziwo nie trwała długo. Wally wszystko mi omówił i pokazał. Gdy w oddali dostrzegłem ogromną platformę, zapytałem go, co to takiego. Mój metalowy przyjaciel w jednym momencie posmutniał i oznajmił, że musimy wracać. Nie wiedziałem, co się stało. Gdy wróciliśmy, nie odzywał się do mnie. Nie odpowiadała na moje pytania. Postanowiłem, że wrócę o tematu następnego dnia. Rano, gdy wstałem, pobiegłem do Walliego. Leżał i spoglądał na niebo.
- Wally? Czy powiesz mi teraz, co to było? – zapytałem z nadzieję, że mi odpowie.
- Arek.. To był mój statek, gdy go zobaczyłem, to zatęskniłem za domem, rodziną – powiedział smutny.
- Chcesz przez to powiedzieć, że mnie opuszczasz? – łzy zebrały mi się w oczach nie chciałem go stracić.
- Zrozum, mój rodzina na pewno się o mnie martwi i tęskni za mną. – powiedział
- Rozumiem, ale nie zostawisz mnie na zawsze? Wrócisz jeszcze do mnie? – nie powstrzymywałem już łez, nie chciałem, aby Wally mnie opuścił.
- Obiecuję, jesteś moim przyjacielem, a Ziemia to mój drugi dom. Na pewno będę cię odwiedzał, nigdy o tobie nie zapomnę – oznajmił smutny.
- Dobrze Wally, będę na ciebie czekał – podbiegłem do niego i go przytuliłem.
- Nie płacz, spotkamy się za niedługo – przytulił mnie i się oddalił.
Cały czas płakałem. Wally odwrócił się, pomachał mi, wsiadł do swojej kopuły, zamknął ją i odleciał.
     Nigdy nie zapomnę takiego przyjaciela. Co dzień chodziłem na łąkę i patrzyłem w gwiazdy, szukając wśród nich mojego przyjaciela. Pokochałem Walliego jak brata. I oto moja historia. Nie wszyscy mi uwierzą lecz ja jestem bardzo szczęśliwy, że poznałem mojego metalowego przyjaciela. 

Dominika Olbrzymek