Przez całą szkołę nie mogłem znaleźć bliskiej
mi osoby. Miał kolegów ale żadnego z nich nie mogłem nazwać prawdziwym
przyjacielem. Jednak w końcu dowiedziałem się co to znaczy mieć osobę bliską,
zaufaną. Stało się to dzięki nadzwyczajnej postaci. Nigdy nie myślałem, że
spotka mnie taka wspaniała historia.
Pewnego wieczoru przed pełnią
księżyca zabrałem kocyk i kosz, w którym miałem kilka rzeczy i udałem się na
łąkę nieopodal mojego domu. Obserwowałem gwiazdy. Rodzice na święta kupili mi
teleskop oraz encyklopedię o kosmosie. Od zawsze interesowała mnie astronomia i
wszechświat. Moim marzeniem było, aby polecieć w kosmos i na własne oczy
zobaczyć to, co się tam znajduję. Po pewnym czasie obserwowania gwiazd
dostrzegłem, że jedna z nich zbliża się w moim kierunku. Z każdą chwilą gwiazda
leciała coraz szybciej i szybciej. Po chwili zmieniła się w ognistą kulę. Nie
mogłem opanować swoich emocji. Gdy kula uderzyła w ziemie kilka set metrów od
mojego domu. Przestraszyłem się i chciałem uciec do domu, ale ciekawość była
silniejsza. Postanowiłem pobiec w tamtą stronę. Gdy po kilku minutach byłem na
miejscu, ujrzałem dużą białą kulę, z której po chwili zaczęła wydobywać się
jakaś postać. Włosy stanęły mi dęba, gdy ujrzałem całą postać w całości. Był to
duży metalowy robot. Przez chwilę nie wiedziałem, co mam zrobić, myślałem, że
to sen, lecz gdy robot zaczął się rozglądać i spojrzał na mnie, serce podeszło
mi do gardła. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy i lustrowaliśmy się
nawzajem. Gdy robot zrobił krok w moją stronę, nie czekając długo, zacząłem
uciekać. Gdy byłem w dość dużej odległości spojrzałem w stronę robota. Stał on
i patrzył na mnie. Z jednej strony chciałem iść do domu i powiedzieć o
wszystkim rodzicom, a z drugiej strony chciałem wrócić i dokładniej się mu
przyjrzeć. Metalowa postać stała zdezorientowana i wyglądała jakby nie miała
pojęcia, gdzie jest i co ma zrobić. Znów do niego podszedłem. Dopiero teraz
ujrzałem, że ma on piękne, duże błękitne oczy. Gdy przyglądałem mu się w jego
oczach, nie dostrzegłem wrogości lecz dziwną łagodność. Robot przykucnął i
zrobił coś, co wprawiło mnie w totalne osłupienie. Przemówił do mnie!
- Nie bój się – powiedział.
Stałem jak słup soli. Nie widziałem, cos zrobić. On MÓWIŁ!
- Ej? Słyszysz mnie? – zapytał.
- Tyy.. ty mówisz?! – wyszeptałem.
- Tak, czy jest w tym coś dziwnego? – znów zadał mi pytanie.
- Nie, nie wiem, czy ja śnię
? – zapytałem zdezorientowany.
- To nie sen – uśmiechnął
się do mnie.
- Kim jesteś? Skąd je…,
jesteś – zapytałem, jąkając się.
- Moja planeta jest daleko
stąd – oznajmił mi.
- Dlaczego przybyłeś na
Ziemię? – znów zapytałem, chciałem wiedzieć o nim jak najwięcej. Jego postać
bardzo mnie interesowała.
- Miałem mały wypadek na
moim statku i spadłem na Ziemię – powiedział i posmutniał.
- Jestem Arek, a ty jak masz
na imię? – wypytywałem dalej.
- Zwą mnie Wally – uśmiechnął
się do mnie.
- Zwą cię? To znaczy, że
jest więcej takich jak ty?-nie mogłem uwierzyć, że to wszystko dzieje się
naprawdę.
- Tak, jest nas więcej niż
możesz sobie wyobrazić. – stwierdził z uśmiechem.
Tak zaczęła się moja przyjaźń z Wallym.
Codziennie do niego przychodziłem. Opowiadałem mu o Ziemi, a on mi o swojej
planecie. Powiedziałem mu nawet o moim największym marzeniu. Wally oznajmił, że
może pomóc mi je spełnić. Wsadził mnie do swojej kopuły i razem polecieliśmy w
kosmos! Podróż o dziwo nie trwała długo. Wally wszystko mi omówił i pokazał.
Gdy w oddali dostrzegłem ogromną platformę, zapytałem go, co to takiego. Mój
metalowy przyjaciel w jednym momencie posmutniał i oznajmił, że musimy wracać. Nie wiedziałem, co się stało. Gdy wróciliśmy,
nie odzywał się do mnie. Nie odpowiadała na moje pytania. Postanowiłem, że
wrócę o tematu następnego dnia. Rano, gdy wstałem, pobiegłem do Walliego. Leżał
i spoglądał na niebo.
- Wally? Czy powiesz mi
teraz, co to było? – zapytałem z nadzieję, że mi odpowie.
- Arek.. To był mój statek,
gdy go zobaczyłem, to zatęskniłem za domem, rodziną – powiedział smutny.
- Chcesz przez to
powiedzieć, że mnie opuszczasz? – łzy zebrały mi się w oczach nie chciałem go
stracić.
- Zrozum, mój rodzina na
pewno się o mnie martwi i tęskni za mną. – powiedział
- Rozumiem, ale nie
zostawisz mnie na zawsze? Wrócisz jeszcze do mnie? – nie powstrzymywałem już
łez, nie chciałem, aby Wally mnie opuścił.
- Obiecuję, jesteś moim
przyjacielem, a Ziemia to mój drugi dom. Na pewno będę cię odwiedzał, nigdy o
tobie nie zapomnę – oznajmił smutny.
- Dobrze Wally, będę na
ciebie czekał – podbiegłem do niego i go przytuliłem.
- Nie płacz, spotkamy się za
niedługo – przytulił mnie i się oddalił.
Cały czas płakałem. Wally odwrócił
się, pomachał mi, wsiadł do swojej kopuły, zamknął ją i odleciał.
Nigdy nie zapomnę takiego przyjaciela. Co
dzień chodziłem na łąkę i patrzyłem w gwiazdy, szukając wśród nich mojego
przyjaciela. Pokochałem Walliego jak brata. I oto moja historia. Nie wszyscy mi
uwierzą lecz ja jestem bardzo szczęśliwy, że poznałem mojego metalowego
przyjaciela.
Dominika Olbrzymek