Początek sierpnia, pełnia gorącego lata w… Szczebrzeszynie.
Kto nie zna nazwy tego małego miasteczka? Rozsławił je Jan Brzechwa w wierszu
„Chrząszcz”. Szczebrzeszyn jest znany już nie tyko z tego powodu, że tytułowy
chrząszcz brzmi tam w trzcinie, ale coraz częściej kojarzony jest z Festiwalem Stolica Języka Polskiego. Od 5 do 11 sierpnia w tym małym, pięknie
położonym na Roztoczu miasteczku, można było w ramach Festiwalu spotkać i posłuchać gości
Festiwalu: pisarzy, poetów, językoznawców i artystów. Każdy mógł znaleźć coś
dla siebie. Ciekawe było spotkanie z p. Piotrem Matywieckim, bibliotekarzem z
Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego,
który z pasją opowiadał o Julianie Tuwimie i o każdym z pozostałych poetów
Skamandra. To właśnie Skamandryci byli
patronami tegorocznej edycji Festiwalu. Grupa poetycka „Skamander”
powstała w listopadzie 1918 r. tuż po odzyskaniu niepodległości. Tworzyli ją:
Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz, Kazimierz Wierzyński i
Jan Lechoń. Jednym z najbardziej znanych poetów jest Julian Tuwim. Atrakcją festiwalu było czytanie wiersza
„Lokomotywa” w tłumaczeniu na różne języki, m. in. po węgiersku czy ukraińsku. Publiczność
doskonale się bawiła.
Festiwal Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie
oferuje spotkania autorskie z wieloma znanymi pisarzami. Każdego dnia dzieje
się coś zupełnie wyjątkowego i trzeba dokonać wyboru spośród propozycji
organizatorów Festiwalu. Ciekawe było
spotkanie z p. Joanną Rusinek, graficzką ilustratorką książek dla dzieci i p.
Michałem Rusinkiem, autorem, którego utwory znają dzieci i dorośli.
Kolejna edycja Festiwalu Stolica Języka
Polskiego w Szczebrzeszynie w sierpniu 2019 r.
Zanim
nadejdzie lato, „Wspomnienie” Juliana Tuwima.
B. Szczupak
Wspomnienie
Mimozami
jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia, senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej - majowy.
Ach, czułymi, przemiłymi snami
Zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką...
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia, senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej - majowy.
Ach, czułymi, przemiłymi snami
Zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką...