Pod koniec wakacji naszła mnie ochota, by sięgnąć po dobrą
książkę. Pamiętając, że kiedyś oglądałem niesamowity film, który bardzo
przypadł mi do gustu, a według recenzji internetowych bardzo różnił się od
swego papierowego odpowiednika, moje oko zwróciło się w stronę półki, na której
położona była prawie pięćsetstronicowa powieść - “Eragon”. Z początku nie
wiązałem z lekturą większych nadziei z powodu mojego pesymistycznego podejścia
do książek. Na przekór mnie i mojemu wolnemu czasowi, lektura wydała się być
interesująca. Niespodziewanie okazało się, że wpadłem w tajemniczy świat
smoków, czarodziejów, elfów i wielu, wielu innych magicznych stworzeń.
Wciągnięty czytaniem nie zauważyłem, jak kolejne dziesiątki, czy nawet setki
stron zostały przewrócone. Z ogromnym smutkiem i niekończącym się żalem leżałem
na łóżku, kiedy dotarłem do słowniczka stworzonego przez autora na końcu
powieści. Nie mogłem uwierzyć, że po wielu latach wreszcie przeczytałem choć
jedną całą książkę i w tak krótkim czasie (5 dni) udało mi się przeanalizować
ponad 250 kartek. Jestem dumny z mojego wyczynu i z czystym sercem mogę polecić
ową lekturę każdemu, kogo fascynują powieści i filmy fantastyczne.
Kal Ganonim